Rozdział 3
- Nic ci nie jest? Na pewno wszystko w porządku?
Po raz kolejny kiwnęłam twierdząco głową, co tak na prawdę nie było do końca szczerą odpowiedzią. W końcu jak niby miało być wszystko w porządku, skoro właśnie o mały włos nie staranowałam Nathana Sykes'a?!
Chłopak ubrany był całkowicie nie w swoim stylu. Na głowie nie miał żadnej ze swoich ulubionych czapek, za to oczy zasłonił dużymi okularami przeciwsłonecznymi. Pomyślałam, że to na pewno ze względu na fanki. Dzięki zmianie wizerunku z pewnością trudniej było go rozpoznać. Ja jednak nie dałam nabrać się na ten trick.
Staliśmy chwilę na środku przejścia gapiąc się na siebie. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam niepewnie:
- Nathan...Nathan Sykes? To na prawdę ty?!
Rozejrzał się płochliwie, bojąc się, aby nikt tego nie usłyszał. Następnie chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w kierunku podziemnego parkingu, gdzie prawdopodobieństwo spotkania na swej drodze zwariowanych fanów było znacznie mniejsze.
Podeszliśmy do białego MINI COOPER'a, którego Nathan od kluczył, po czym otworzył mi drzwi, żebym wsiadła. W mgnieniu oka sam usiadł na sąsiednim siedzeniu i przyjaźnie się uśmiechnął.
- Tak, to ja. Przepraszam, że cię tu ściągnąłem, ale bałem się, że jeśli zostaniemy dłużej w tym tłumie, to prędzej lub później zostanę namierzony przez tłumy fanów.
- O kurcze! Mam wrażenie, że to jakiś piękny sen, z którego zaraz się obudzę. - byłam w takim szoku, że na prawdę nie wierzyłam w to, co się dzieje.
Długo siedzieliśmy w samochodzie i rozmawialiśmy o koncertach, płytach, singlach i reszcie chłopakach z zespołu. Nathan dał mi kilka autografów, porobiliśmy parę zdjęć. Rozmawialiśmy tak, jakbyśmy znali się od bardzo dawna. Trwałoby to z pewnością jeszcze długo, gdy nagle przypomniałam sobie o zgubionej komórce i przyjaciółkach.
- Wiesz... - zaczęłam niepewnie - na prawdę bardzo dziękuję ci za to wszystko, ale niestety muszę się zbierać. Chwilę przed naszym zderzeniem zgubiłam swój telefon. To dlatego byłam tak rozkojarzona. Szukałam go po całej galerii ale nigdzie nie ma. Jakoś wątpię, żebym jeszcze go znalazła.
Nathan wyraźnie się zmartwił.
- Szkoda. Myślałem, że jeszcze chwilę pogadamy. Jesteś chyba pierwszą moją fanką, z którą tak ciężko mi się rozstać. Może mógłbym jakoś pomóc z tym telefonem?
- Jeśli mogę, to chętnie zadzwoniłabym do swoich przyjaciółek i powiedziała im, żeby się nie martwiły. Swojej komórki i tak już nie znajdę, a poza tym w hotelu mam zapasową.
- Jasne, nie ma problemu.
Kiedy skończyłam już swoją rozmowę, chłopak zaproponował, że odwiezie mnie do hotelu. Oczywiście się zgodziłam.
Po raz kolejny kiwnęłam twierdząco głową, co tak na prawdę nie było do końca szczerą odpowiedzią. W końcu jak niby miało być wszystko w porządku, skoro właśnie o mały włos nie staranowałam Nathana Sykes'a?!
Chłopak ubrany był całkowicie nie w swoim stylu. Na głowie nie miał żadnej ze swoich ulubionych czapek, za to oczy zasłonił dużymi okularami przeciwsłonecznymi. Pomyślałam, że to na pewno ze względu na fanki. Dzięki zmianie wizerunku z pewnością trudniej było go rozpoznać. Ja jednak nie dałam nabrać się na ten trick.
Staliśmy chwilę na środku przejścia gapiąc się na siebie. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam niepewnie:
- Nathan...Nathan Sykes? To na prawdę ty?!
Rozejrzał się płochliwie, bojąc się, aby nikt tego nie usłyszał. Następnie chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w kierunku podziemnego parkingu, gdzie prawdopodobieństwo spotkania na swej drodze zwariowanych fanów było znacznie mniejsze.
Podeszliśmy do białego MINI COOPER'a, którego Nathan od kluczył, po czym otworzył mi drzwi, żebym wsiadła. W mgnieniu oka sam usiadł na sąsiednim siedzeniu i przyjaźnie się uśmiechnął.
- Tak, to ja. Przepraszam, że cię tu ściągnąłem, ale bałem się, że jeśli zostaniemy dłużej w tym tłumie, to prędzej lub później zostanę namierzony przez tłumy fanów.
- O kurcze! Mam wrażenie, że to jakiś piękny sen, z którego zaraz się obudzę. - byłam w takim szoku, że na prawdę nie wierzyłam w to, co się dzieje.
Długo siedzieliśmy w samochodzie i rozmawialiśmy o koncertach, płytach, singlach i reszcie chłopakach z zespołu. Nathan dał mi kilka autografów, porobiliśmy parę zdjęć. Rozmawialiśmy tak, jakbyśmy znali się od bardzo dawna. Trwałoby to z pewnością jeszcze długo, gdy nagle przypomniałam sobie o zgubionej komórce i przyjaciółkach.
- Wiesz... - zaczęłam niepewnie - na prawdę bardzo dziękuję ci za to wszystko, ale niestety muszę się zbierać. Chwilę przed naszym zderzeniem zgubiłam swój telefon. To dlatego byłam tak rozkojarzona. Szukałam go po całej galerii ale nigdzie nie ma. Jakoś wątpię, żebym jeszcze go znalazła.
Nathan wyraźnie się zmartwił.
- Szkoda. Myślałem, że jeszcze chwilę pogadamy. Jesteś chyba pierwszą moją fanką, z którą tak ciężko mi się rozstać. Może mógłbym jakoś pomóc z tym telefonem?
- Jeśli mogę, to chętnie zadzwoniłabym do swoich przyjaciółek i powiedziała im, żeby się nie martwiły. Swojej komórki i tak już nie znajdę, a poza tym w hotelu mam zapasową.
- Jasne, nie ma problemu.
Kiedy skończyłam już swoją rozmowę, chłopak zaproponował, że odwiezie mnie do hotelu. Oczywiście się zgodziłam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że kolejny rozdział dopiero teraz, ale w weekend nie miałam weny i czasu na pisanie :(
Mam nadzieję, że ten rozdział nie sprawił, że posnęliście z nudów xD